sobota, 30 listopada 2013

Przed snem...


Lubię wahanie.
Ten stan oczekiwania, kiedy nie wiem, co się za chwilę wydarzy. Napięcie które rośnie, umysł który zostaje postawiony w stan gotowości i ciało jeszcze niepewne, tkwiące pomiędzy łagodnym zaciekawieniem a niespokojnym drżeniem...

Lubię długie, grudniowe wieczory. Kubek gorącej herbaty z cytryną, koc w czerwono - złotą kratę i ulubiony fotel. Moment gdy znikam dla jednego, a rodzę się dla drugiego, doskonalszego świata. Chłonę każdą przepływającą myśl i cieszę się nieważkością czasu i nieograniczonością przestrzeni.
Jestem wtedy wolna.

wtorek, 22 października 2013

Z okna...

okno sutereny
z widokiem
na bruk
opadają
pierwsze krople
deszczu
nie patrzą
spod parasola
oczy
utkwione
w lśniących
czubkach butów
odbicie
nieba




a basement flat window
with a view
on the pavement
falling
the first drops
of rain
the eyes don't look
from under an umbrella
but fixed on
the shining
tips of shoes
the reflection
of sky


(transl. Lech Szeglowski)

wtorek, 15 października 2013

Podróżując w głąb siebie...


Nie oceniaj książki po okładce. A człowieka po ubraniu. Ani po zapachu - dodałabym. To czasem
bardzo mylące, by nie powiedzieć krzywdzące...

Dobrych kilkanaście lat temu, w pociągu z Krakowa, przyszło mi się zmierzyć z samą sobą. Z zakorzenionymi we mnie stereotypami, uprzedzeniami, odrazą i litością w jednym. Człowiek to jednak pojemna natura...

czwartek, 26 września 2013

(...)

(życie)
toczy się
niekołem
eliptycznie
lekko
puka w szybę
przeznaczeniem
na niezgrabnych nogach
pyta o drogę
kolejny świt
znów
bliżej ziemi
(jakby)


(life)
goes on
with the not-circle
but elliptically
ethereally
knocks at the pane
with the destiny
on its unshapely legs
asks the way
another dawn
again
closer to the earth
(as if)

(transl. Lech Szeglowski)

sobota, 21 września 2013

---

......

im mniej przede mną
tym więcej za mną
zieleni
labiryntu ścieżek
w każdą stronę
las
z każdym krokiem
ciemnieje
zmierzch


---

the less before me
the more behind me
of greenness
of a maze of paths
in every direction
the forest
with every step
growing darker
the dusk

(transl. Lech Szeglowski)

piątek, 20 września 2013

...


barwny tłum
w ciszy niemyśli o jutrze
gwar jarmarcznych straganów

nigdzie ni śladu
człowieka


-------
colorful crowd
in the silence of not-thoughts on tomorrow
a chatter of fair stalls

nowhere not a trace
of the man

(transl. Lech Szeglowski)

środa, 4 września 2013

Bladoniebieskie oczy


Dziś znów postanowił mnie odprowadzić.
Milczy całą drogę. Jakby oczekiwał, że to ja będę go zabawiała rozmową. A może nie? Może woli ciszę? Nie wiem, nie pytam.

Ma ładną sylwetkę. Jeden z tych słodkich przystojniaków, na których patrzy się z przyjemnością. Bo młody, bo żwawy, energiczny. I te mięśnie widoczne tuż pod skórą...
Lubię obserwować ich ruch. Napinają się pomiędzy łopatkami i mam wrażenie, że żyją własnym życiem, niedostępnym właścicielowi...

wtorek, 20 sierpnia 2013

Storczyki

Zaszczepiłam się. Przysięgałam, że nigdy, że nie bo nie, że kto jak kto, ale nie ja i... Zaszczepiłam się.
Storczyki hoduję. Lepiej, gorzej, ale hoduję. Z efektami!
A im lepiej je poznaję, tym bliższe jest mi stwierdzenie, że kwiaty są ... jak miłość :)

wtorek, 6 sierpnia 2013

Landrynka

6 rano. Pociąg relacji Lublin - Kutno. Rozsiadam się wygodnie pod oknem patrząc półprzytomnie na mijane zaspane jeszcze pola i łąki.
Puławy. Wsiada kobieta z dwójką dzieci. Chuda, ciemnowłosa. Zmęczona.
Usadza dziewczynkę (około sześcioletnią, ciemnowłosą, czarnooką, Halinką zwaną) i chłopca (bystry, piwnooki, szczuplusieńki, około pięciu lat, Heniem nazywany) i każąc siedzieć grzecznie - wychodzi.
Dzieci wpatrują się we mnie jak przysłowiowa sroka w gnat. Zero uśmiechu. Puste oczy. Choć czujne.

niedziela, 28 lipca 2013

W cieniu klonowych liści...

---Z miłością jest jak z menu w tanim barze - niby wiesz co zamawiasz i jak to ma smakować, a
dostajesz coś, co jest fantazją bądź odważną wizją nieliczącego się z nikim kucharza...
---
Łatwiej jest myśleć niż pisać. Myśli są ulotne. Bywa, że nie zostawiają śladów.
Słowa są siłą. Niczym szpilki wbijają się w pamięć i pozostają w umyśle. Bywa, że na zawsze.

Zbyt często powtarzane tracą swe brzmienie, przestają oszałamiać i unosić. (Może dlatego tak rzadko mówię: kocham?)

wtorek, 9 lipca 2013

Kolekcjonerka foteli


Wróciła z pracy. Zmęczona jak zwykle, z tym, że dziś był straszny upał i zupełnie nic jej się już nie
chciało.
Wchodząc do pokoju rzuciła okiem na fotel. Trwał jak zawsze na swoim miejscu. Zakurzony, lekko przetarty.
"Hej" - powiedziała i poszła pod prysznic.

wtorek, 2 lipca 2013

(Bez)sens

Budzi go gruchanie gołębi.
Nie lubi ich, choć często stanowią jego jedyne towarzystwo. Szybkim ruchem odsłania okno płosząc intruzów. Już ranek, bo po jedenastej.
Dzień zaczyna od papierosa. Nauczył się tego kilkadziesiąt lat temu i taki zostanie. Chwilę potem kawa. I tak na zmianę, do późnej nocy. Czas odmierzany ilością łyków i wydychanego dymu.
Niech płynie.

sobota, 29 czerwca 2013

Kociarz

Odkąd pamiętam mieszka z gromadą kotów. Może ma ich pięć? Może dwadzieścia? Nie wiem
dokładnie.
Ma serce dla każdego zabłąkanego kociaka, każdej niedożywionej kotki, każdego rannego kocura. Taka kocia mama. W wersji męskiej.

Nie jest ładny. Ani młody. Ani bogaty. Z czego żyje? Nie wiem. Z czego żyją jego koty? Wyłącznie z  niego.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Niesłowny

Pan Staszek ze Szwoleżerów 21 porządnym człowiekiem był. Robotny, wesoły, uczynny. Lubiany przez sąsiadów i znajomych. Żywe srebro.
Żonę miał drobniutką, okrągłą, cichą. Małomówną, ale myślącą. Lubił jej opowiadać o swoich planach, marzeniach, zamiarach. Wiedział, że nie oceni, wysłucha, a jeśli coś powie to tylko by wesprzeć lub doradzić. Żadnych zbędnych słów.

sobota, 22 czerwca 2013

A może...?

A może bym tak jednak kupiła sobie psa?
Po co czekać, po co odkładać sprawę na kiedyś, dziś jest wystarczająco dobre. Dziś. Na zawsze. Pies.

Z tym psem jest sprawa taka:
Upał, trzydzieści w cieniu, naród na plaże wyległ. Kto żyw. Wzdłuż i wszerz ludzie na piachu, na trawie, na pomoście, na ławkach, kocach, rowerach... Można niemalże całe życie przeżyć idąc wzdłuż brzegu jakiegokolwiek jeziora...

środa, 12 czerwca 2013

12 czerwca 1988

12 czerwca...

Dwadzieścia pięć lat temu zmarł mój dziadek. Niezauważalnie dla świata, tak dostrzegalnie dla mnie.
Na pozór zwykły człowiek. Co rano do pracy, po pracy do drugiej pracy (bo pasje, więc chciał).
Urodził się ze smykałką artystyczną. Drewno nie miało przed nim tajemnic. Czarował kształtem i kolorem - stołów, szaf, miniaturek. Świat manualnej magii.
Rozkochał mnie w muzyce. Do dziś pamiętam poranne koncerty saksofonowe, kiedy pozwalał mi do zdarcia gardła śpiewać ulubione piosenki ku zgorszeniu sąsiadów, a jego niepohamowanej radości :)

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Czarno-biały slajd...

Wczorajsza noc była pochmurna. Przeddeszczowe niebo, mglisto, szaro.
Przed zaśnięciem otworzyłam szeroko balkonowe drzwi i wpatrywałam się w ciszę. Zaskoczył mnie widok, znany przecież od lat, a jednak ...inny. Drzewa w bezgwiezdną noc tworzyły grafitowy szpaler sięgający od ziemi po tworzoną wierzchołkami granicę nieba. Sklepienie nabrało gołębiej barwy, nabrzmiałe, ciężkie, wilgotne. Pojedyncze budynki przybrały kolory od siwego po szary, a ich cienie niczym bury kot przemykały w okolicach mdłego światła latarni. Noc.

piątek, 31 maja 2013

Ludzie Boga

Wyrosły w jednym domu. Bawiły się na tym samym podwórku. Pchały wózki z lalkami po miejskim bruku i śmiały się do niebieskich motyli, których było pełno w pobliskich parkowych alejach. Przyjaciółki? Nie. Tylko koleżanki, sąsiadki, znajome, towarzyszki współbiedy z czerwonej kamienicy nr 81.
W każdą niedzielę o 7:45 ze swoimi rodzinami wychodziły do kościoła. Kościół ważna rzecz - uczyli rodzice - bez Boga czeka Cię wieczne potępienie i męki piekielne! Bały się. Słuchały księdza i katechetki. Wzrastały w nauce wiary i etosie strachu.

piątek, 24 maja 2013

Lala


co widzisz gdy na nią patrzysz?

gwarancję bezpieczeństwa
zagadkę
nieprzesłanie wciśnięte pomiędzy szafę
a ciemnobeżowy fotel
odpowiedź na mieć a nie być?

potwierdzasz siebie
w jej tak tak tak
głowa w przód i w tył
lekko przekrzywiona korona

kim jest?

lalka z szafirowym okiem
twarzą pokerzysty
z koczkiem
smoczkiem
z poszarpaną duszą...

poprawiasz
gdy koślawo siedzi
gdy włosy potargane...

--------
nie pytaj o czym myśli
kiedy na nią patrzysz
ciesz się milczeniem

i pomódl się czasem
by zakurzona pacynka
nie nauczyła się
mówić





środa, 22 maja 2013

Zaułki miast

Centrum. Skwar. Grupka ludzi pod budką z lodami. Tuż przed godziną szczytu.
Przechodnie przemykają szybko, bez zastanowienia, bez choćby kilkusekundowego zatrzymania wzroku na kimś czy na czymś. Biegną za swoim. Myślą o swoim.

Lubię się rozglądać. Dostrzec niezauważane. Doświadczyć.
Lubię stare bramy. Chłód wejścia do klatki przedwojennej kamienicy. Zapach wilgoci, półmrok, ciszę.
Lubię ten moment niepewności, kiedy zbaczając na chwilę ze znanej trasy znikam w cieniu przeszłości...

środa, 15 maja 2013

Pelargonie


Późnym popołudniem sadzę pelargonie. Biskupie, wrzosowe i ciemnofioletowe główki coraz pewniej
wyglądają zza brzegów brązowych donic. Ciepło. Słońce pieści skórę. I płatki kwiatów.

Lubię te wiosenne obrzędy. Sprzątanie balkonów i tarasów, sadzenie roślin, trzepanie dywaników, zawieszanie hamaków, huśtawek, dzwonków... Wszystko na nowo odnajduje swoje miejsce. Wszystko układa się w jedną, harmonijną całość. Wszystko jest po coś i na swoim miejscu. Żadnych przypadków. Żadnego chaosu. Każdy tam, gdzie powinien.

poniedziałek, 13 maja 2013

Pędzelek

Od kilku lat chodzę do pracy w zasadzie tą samą trasą. Można powiedzieć - znam ją na pamięć.
Jednak.... To nieprawda. Każdego dnia dostrzegam na niej coś nowego, zmienionego bądź dodanego. I chyba nigdy nie przestanie mnie to zadziwiać...

Ale ja nie o tym. Ja o psie. Tak, o psie chcę opowiedzieć.

wtorek, 7 maja 2013

poranny...

Są takie dni, kiedy wstaję razem ze słońcem. Gdy patrzę na pierwsze promienie nieśmiało przesuwające się po zaspanej jeszcze trawie. Światło głaszcze szarość poranka...

Lubię ciszę, kiedy idąc pustymi ulicami mogę jeszcze przez moment pozostać w sobie, na dnie. Pomyśleć o tym co wczoraj, co w nocy, we śnie. Przyłożyć świat wyobraźni do prostej codzienności...

Bliżej centrum już ludzie. Wyrastają z cienia i przemykają leciutko.
Pachnie wiosną. Uśmiech to tylko podkreśla. Jak łatwo kochać ludzi w majowy poranek!

Na korytarzu w pracy gwar, śmiech, krzątanina przed ciężkim dniem. A ja mam wrażenie, że śpiew ptaków tuż za oknem miesza się z ludzką paplaniną tak trwale, że tworzy nierozerwalny obraz. Łańcuch trwania. Łańcuch życia...
Uśmiecham się do swoich myśli. Uśmiecham do koleżanek. Jak dziś dobrze...

Są takie dni, kiedy kawa smakuje inaczej. Bo oczy nad filiżanką lśnią, bo mają gdzieś na dnie niepowtarzalny blask. Blask? A może uśmiech? Tak. Uśmiech najprostszego szczęścia - zwykłego istnienia.

Są takie dni, kiedy dociera do mnie, dlaczego warto być. Tylko tyle. I aż tyle...
:)

środa, 1 maja 2013

Wiedza niewidzenia

Jadąc pociągiem relacji Rzeszów - Kołobrzeg poznałam sympatyczna parę. Ona i on dobrze po 70-tce, weseli, rozmowni, inteligentni. Ona psycholog, on nauczyciel. Ze sobą od 40 lat. Obok siebie od ponad dwudziestu...
Od kilku lat chorowała. Wzrok słabł i widziała już tylko to, co podstawiła sobie pod same oczy. Opowiadała mi, że często się przewraca, że parzy dłonie przy zalewaniu herbaty, że nie trafia łyżką w talerz, nie poznaje nikogo z rodziny i znajomych...
(Ona nie widzi. Co za nieszczęście...!)

wtorek, 30 kwietnia 2013

matematycznie


w zawiłościach twojej duszy
znajduję rozwiązanie
równania
które od lat niczym constans
wyznaczało poziom
mojej niewiedzy o sobie

dziś już wiem
że to funkcja rosnąca
z dziedziną w twoich oczach
lękiem gasnącym pod pierwiastkiem
i z "kocham cię"
przed kwadratowym nawiasem

znalazłam siebie
na dnie ciebie

widocznie od zawsze
byłeś moim
zbiorem rozwiązań...

środa, 10 kwietnia 2013

Któregoś dnia...


Mam 80 lat, siwe włosy, wolny krok.
Mieszkam (o dziwo!) za miastem. Mały domek, mały ogród, malwy za płotem...
W domu jest ON. Twarzy nie dostrzegam, ale wiem, że go kocham. Wiem, że i ON mnie.
Mam świadomość posiadania wspaniałych dzieci, wnuków które uwielbiam.
Mam poczucie szczęścia. Po prostu.
Jest siódma rano. Wychodzę na spacer wśród łąk...Wieje lekki wiatr, ciepły. Obok mnie kudłaty pies.
ON został w domu.  Robi coś, co lubi. Co? Nie wiem. Pisze?
On ma pasję. Jak ja.
A ja jestem pisarką (a może blogerką?). Mam swoje grono fanów, swój świat, swoje "zdobycze" intelektualne. Czasem jadę na jakiś wykład, spotkanie twórców, odebranie nagrody...
Czasem. Bo mój świat jest tu, z Nim i z tymi górami (morzem? lasem?) na horyzoncie...
I kiedy przyjdzie mój kres, będę wiedziała, że napisałam to, co chciałam przekazać. Że zostawiłam siebie w ludziach, w ich sercach i na kartach książek...
I że mimo głupoty tego świata, postawiłam na miłość. I ją wygrałam!

Mam 35 lat, jasne loki i szybki krok.
Dziś jeszcze wstaję jak co dzień, a odsłaniając rolety widzę szare blokowisko małego miasteczka.
Wychodzę do pracy. Nie takiej jaką bym chciała, nie takiej jaką bym lubiła...
Dziś jeszcze nie sięgam po swoje marzenia. Nie mam odwagi.
Może jutro... Może pojutrze...

Wciąż jednak marzę. Że któregoś dnia...
Głupie, co?

wtorek, 9 kwietnia 2013

Sztuka kontrastu


Śmiałam się kiedy opowiadałeś,
jak ładnie marszczy nosek,
jak niezdarnie siada w przyciasnej spódniczce.

Uśmiechałam, gdy pędziłeś do niej jak wiatr, machając mi z oddali czerwoną czapką.
Płakałam, gdy odeszła i zostawiła cię w rozsypce. Płakałam, kiedy dzwoniła, obiecywała i znikała na nowo. Płakaliśmy oboje. Pamiętasz?

Nigdy nie byłam szczęśliwsza niż wtedy, gdy cię rzuciła.
Nigdy nie cierpiałam bardziej, niż wtedy gdy wracała i dawała ci kolejną nadzieję.
Nienawidziłam twoich chwil z nią, a moich bez ciebie. Nienawidziłam każdej kolejnej, bardziej niż poprzedniej!

Nauczyłam się gry, zwanej życiem. Dałam pozór wolności, za szansę powrotu.
Codzienność - opanowana do perfekcji sztuka kontrastu.
Powinnam się zmienić? Nie chcę.
Mówią, że miłość może zabić.
Chcę cię chronić.
... jedynie chronić...
Synku...

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

niedopowiedzenie...


odchodząc
na cichych skrzydłach
niedopowiedzenia
zabieram ze sobą
kilka chwil szczęścia
nieme wyznanie
i odłamki marzeń

może gdzieś znajdę
pasującą do mojej
samotność
w kolorze łez

czwartek, 4 kwietnia 2013

Kolory świtu


malowałeś mój świt
pocałunkami
ślad istnienia
aż po zwalniający puls

o nas snuje się
baśń
do puenty
w ostatnim wersie

gdy odejdziesz
położę palec
na ustach
zamykając w sobie
ciebie
siebie
i ciszę...

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Struna

Struna pożądania. Nie mogę niczego już zrobić - ani zapomnieć, ani oszukać, ani zgubić...

Znowu cię widziałam. Szedłeś z żoną, wpatrzony w jej oczy, nie widziałeś ani świata, ani mnie. Dlaczego?
Nie wiem.
Nie wiem co ma ona, czego nie mam ja. I pewnie nigdy się nie dowiem...

Pamiętam dzień, kiedy pierwszy raz cię zobaczyłam. Niedzielna msza, trzecia ławka, marynarka ze sztruksu w kolorze khaki. Niby nic, a jednak kiedy usiadłam obok ... przepadłam na zawsze! Twój zapach wypełnił mnie i został tam jak "amen", które wypowiedzieliśmy tak zgodnie.  Nie zastanawiałam się kim jest kobieta po twojej prawej stronie. Dla mnie nie istniała.
Dla ciebie nie istnieję ja.

niedziela, 31 marca 2013

Jemu


ranek opadał
zasłoną mgły
wielbiącym
alleluja traw

zaskoczył ludzi
w zaspanym czekaniu
nieświadomych
milczącego spotkania
--------------------
przechodził obok
lekko rozbawiony
że wciąż go szukają
wśród białych płócien...


piątek, 29 marca 2013

ckliwy

jeśli chcesz oszaleć
żyć jak w karnawale
a rozumu - wcale...
...............................
zacznij za kimś tęsknić
nie da się odkręcić
karuzeli marzeń
chodź, coś ci pokażę:
patrz, to są rusałki
byty z innej bajki
co straciły głowy
dla drugiej połowy

wyjrzyj na ulicę -

(ja ciebie pochwycę
nim zatoniesz w mękach
sercowych udrękach
co robią z człowieka
glinę, która czeka!)

- chodzą chodnikami
z przy ziemi głowami
nie znają rozsądku
wciąż, wciąż od początku...

gdzieś zakupią sznury
gdy zapieją kury

zacisną swe pętle...

serce niepojęte!

kochać trzeba umieć
tęsknotę rozumieć
nie każdemu można
nagle, z nieostrożna
inwestować w czucie!

W ryzy serca kłucie!





dryfujący...

autor obrazu: Kasia Klimczak

gdybyś się kiedyś zagubił
na morzu pragnień i żądz
pamiętaj

jestem rozbitkiem
dryfującym
wśród fal ułudy

nie podawaj mi ręki
to moje miejsce i czas
ty nie musisz kochać

syreniego śpiewu
kołysania wodorostów
i moich oczu

czwartek, 28 marca 2013

Niełatwość

Pojawił się przed świtem. Przyszedł drogą, wśród topniejących śniegów, od północnej strony. Pachniał czymś, co przypomniało mi dzieciństwo. Igliwiem? Sianem? Świątecznymi piernikami babci? Nie wiem.

Nie pukał. Czekałam na progu. Od kilkunastu lat codziennie, w tym samym miejscu, w tej samej zastygłej pozie, ze wzrokiem utkwionym w jednym punkcie horyzontu.


Nie zdziwił się. Wiedział. Wędrował od dawna. Wciąż od zawietrznej. Może dlatego tak nagle?
- Mamy tylko jeden dzień. I jedną noc. - powiedział.
Jak szybkie jest szczęście. Bywa, że brakuje w nim czasu na oddech. Ale jak dobrze, gdy jest!

Nie opowiadał o sobie. Nie pytałam. Słowa są zbędne, gdy rozmawia dusza. Wystarczą oczy i dłonie. I wskazówki, które na moment zwolnią bieg...
Dzień miał zapach błękitu. Noc lśniła złotem. W galopadzie oddechów zgubiłam granice znajdując sens...

Odszedł przed świtem.
Znów stanę na progu. W tym samym miejscu, w tej samej pozie, ze wzrokiem utkwionym w jednym punkcie horyzontu? Nie, nie czekam. Zamykam drzwi.

Niełatwość ma smak i zapach. Ma siłę i zostawia w nas ślad. Nie wolno jej złorzeczyć, ani zagłaskiwać!
On wierzy, że gdzie indziej może być lepiej. Marzyciel.

Zaparzę kawę. Poczytam. Przetrę półki z kurzu. Zapalę.
Nie czekam. Wiem, że wróci.
Nie sposób zostawić siebie. Nie można zgubić cienia, choć czasem bardzo by się chciało...

Świta.


środa, 27 marca 2013

może dlatego...


trącać struny zmysłów
gładzić sumienie
brudnymi palcami
rozpalać wciąż na nowo
ogarki marzeń
znaleźć powody
by wstać przed świtem
otulić się
jasnym płaszczem nadziei
jeszcze raz


boję się
być

może dlatego
nie dzwonię już do ciebie
by zapomnieć
co oznacza
żyć
?
............



wtorek, 26 marca 2013

nie pytaj...


nie pytaj mnie o czas

co równie dobrze w miejscu drży
jak między palcami ucieka

zapytaj raczej o sens
tego co było dotychczas
tego, co wciąż gdzieś czeka...

bo jeśli myślisz że już
na świecie wszystko stracone, nienowe
nie dane będą ci gwiazdy!

w blasku i cieniu słońca
poszukaj śpiewu co zrówna rytm,
wyznań wieczornej ciszy

i wbrew podszeptom złym,
wierz, że gdziekolwiek wieje wiatr
zawsze cię serce me... słyszy...

poniedziałek, 11 marca 2013

A snom na imię było...


Nigdy nie była romantyczką. Owszem, marzyła o miłości szczęśliwej, spełnionej, pochłaniającej. Takiej
rodem z Harlequinów. Mrzonka?
Mrzonka.
Wybierała rozsądnie, bez porywów. Mężczyzn rokujących, raczej majętnych, dogłębnych realistów. Jak ognia unikała artystów, wrażliwców i natchnionych jednostek bredzących o emocjach i żyjących w świecie marzeń.
Żyła nie najgorzej. Może nie tak jak chciała. Może nie upojnie. Ale spokojnie. A spokój po złotym milczeniu i srebrnej mowie był w jej życiu platyną.
Dobrze żyła. Nieciekawie, ale nieźle przecież. Nieźle, prawda?

środa, 6 marca 2013

- - - - - - -


nie szukając znalazłam
i nie pojmując wiem
bez dotknięcia przepadłam
pragnąc - odmawiam -
- drżę

nie dane odpowiedzi
i dane, choć nie te
na dnie cichutko siedzi
i chcę czy nie chcę
- tnie

sobota, 16 lutego 2013

Mojej babci

(z konkursu fb: Wiersz o miłości szczęśliwej; inspiracją miało być użyte w konkursie zdjęcie)

Spytałam kiedyś babcię
co kochać oznacza
czy miłość potrwa wiecznie
czy ciągle powraca?

W jej oczach ciepły uśmiech
zwiastował już odpowiedź:
„Miłość jest siłą życia,
wkrótce się sama dowiesz.

Kochałam tylko raz jeden
za to po siły kres
człowieka który odszedł
a przecież nadal jest

wtorek, 5 lutego 2013

z poważaniem...

mam gdzieś:
- o przyszłość z lękiem pytania
- wszelkie wielkie starania
- pod gwiazdami wyznania
- pod balkonem wzdychania
- stosy wszelakich kwiatków
- walentynkowe serduszka
- obietnice w poduszkach

bo czy jest choć cień racji
w blasku świec do kolacji
gdy wnet - chwilę przedświtem
ujrzysz we mnie kobietę
której imię - o święci! -
przepadło na dnie pamięci?

to cześć







sobota, 2 lutego 2013

Urodzinowo Piotrowi :)

Już trzydzieści dziewięć lat!
Można rzec, że życia szmat
że już tyle się zdarzyło
tyle szczęścia doświadczyło
ale też i gorszych dni...

Lecz nie warto spuszczać nosa
- daleko kostuchy kosa!
Jeszcze tyle do zrobienia
budowania, posadzenia...
Piękny los pisany Ci!

Zatem życzę Jubilacie:
Wyrzuć taty stare gacie!
Czeka Ciebie gruba kasa
i sukcesów cała masa
- o tym każdy wie!

Przyjdą wnet cudowne chwile
kolorowe jak motyle
Ożyją ciche pragnienia,
i wszystkie skryte marzenia
- bez wyjątku spełnią się :)

Wszystkiego najlepszego :)



wtorek, 29 stycznia 2013

Bajeczki

nie chcę być żadną królewną
to afront jak cholera
myśleć od zmroku do świtu
czy mnie ziarenko uwiera

nie chcę też być Kapturkiem
chadzać po lesie skromnie
wiedząc że wstrętne wilczysko
ślini się marząc o mnie

ani też Calineczką
bez charakteru grama
co za wstrętnego kreta
wnet wydać by się dała

wolę życie bez bajek
w sepii i czarno - białe
a jednak - doskonałe

środa, 23 stycznia 2013

Mówił on....

czy wiesz kim jestem?
zapytał on
tonąc w jej oczach sowy
w zupełnej w ciszy
schowała twarz
w poduszki, do połowy

czy wiesz co mogę
-wciąż drążył on-
z twym śmiesznym życiem zrobić?
mogę je zmienić
w matowy pył
cierniem twe skronie zdobić

piątek, 18 stycznia 2013

do wiosny


w świetle latarni
przez okno
paciorki deszczu
drżący na gałęziach
wczorajszy śnieg
zmienia stan
skupienia
ciemne poranki
i szare dni
odmierzają 
czas do wiosny

zamykam oczy
na sen

poniedziałek, 14 stycznia 2013

w te dni...

od rana śnieg
choć zelżał mróz
wciąż tkwię przy oknie

na dworze chłód
i zniknął ślad
twój bezpowrotnie

zasypał już
gwiazdkowy puch
zapach i smak

niedziela, 6 stycznia 2013

drzewa

parkową aleją szłam
powoli dzień jak co dzień
mijałam rzędy drzew
od lat szumiące sobie

płaczące świtem wierzby
i jarzębiny strojne
zgięte wiatrem topole
i brzozy człekobojne
strzeliste świerki dumne 
że przecież wciąż zielone
i barwne liściem buki
od środka wydrążone

wtorek, 1 stycznia 2013

...dłonie...

Bo gdybyś dziesięć dłoni miał
to bylibyśmy pełnią
całując skronie, pieszcząc twarz
darowałbyś mi jedną
Zasłonił uszy drugą z nich
bym nie słyszała zła
i kładąc trzecią zamknął wzrok
i już nie jestem ja