sobota, 17 sierpnia 2019

Wdówka

pani Gienia spod Pławanic 
miała swego męża za nic
i gdy w końcu legł on w trumnie
mogła nosić głowę dumnie
podniesioną bo nareszcie
była pierwszą partią w mieście
więc by pozór zachowywać
na salonach nie chcąc bywać
- wszak w żałobie pogrążona
jak każda porządna żona -
na cmentarzu siadywała
i się panom przyglądała


ten za niski ten za gruby
tamten wszystkie włosy zgubił
ten bez grosza ten bez gustu
tamten nie wart wiązki chrustu
smutek jej rozdzierał duszę
aż poznała znawcę puszek
od napojów i od piwka
co miał groby z naprzeciwka
i na ławce wieczorami
żonie się nad płytą żalił
że na całym bożym świecie
próżno marzyć o kobiecie
co by była ideałem...
nie powtarzał Gieni wcale
wszak od zawsze wymarzona
była z niej w tym mieście żona!

hyc zza krzaka cmok buziaka
i już Gieni ta pokraka
co prócz puszek i wózeczka
nie ma nic (no.... duszę dziecka
gdy naiwnie patrzy w oczy
Gieni kiedy przy nim kroczy)
znów promienna znów szczęśliwa
patrzy jak się Zdzicha kiwa
głowa gdy nad kiszką z porem
zasypia przed telewizorem
już planuje Gienia wstęgi
słowa piękne od przysięgi
co je wspomni ksiądz kanonik
kiedy grabarz się pokłoni
nad Zdzichem gdy legnie w trumnie
będzie Gienia łkać tak dumnie...

bo nie ważne są miłostki
status wdowy zawsze boski
od rozwódki i od panny
lepszy bo spektakularny
nie wahajcie się dziewczyny
skutek lepszy od przyczyny
i pomału tak na raty
sypcie proszku do herbaty
by móc za woalką czarną
tajemnicę skryć bezkarną...
;)

am

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz