Ach, co by było gdyby
on zabrał mnie raz na ryby…?
W świetlistym blasku księżyca
pląsałabym niczym dziewica,
a o brzasku poranka
rwałby mi kwiaty do wianka…
---
A co by było gdyby
poszła raz ze mną na ryby…?
Lecz czy odróżnia chwytaki?
Nie brzydzą jej aby robaki?
Czy dźwięk plusku spławika
nie sprawia, że w dal umyka?
---
A na rybach niebożę,
szalałby za mną! Mój Boże….!
Kibić mą wąską przygarniał,
włosy mi z czoła odgarniał
i na uszko do rana
szeptał: Rybko kochana…
---
A co gdy wystraszy mi ryby?
Choć z oczu niewinna niby…
Albo jeszcze mi diwa
wypije zapasy piwa?!?
Lepiej przemknę pod oknem
nim mnie złowi … (Okropne!)
---
Latem przed słońca wstaniem
zerkają zza firan panie,
a pan ten i ów z wędką
znika za rogiem prędko.
---
Bo nie pojmie nikt zawiłości
pragnień, ryb i miłości.
;)