kończymy tak jak zaczęliśmy:
z łyżeczką w drżącej dłoni
nieufnie wpatrzeni w jej zawartość
której donieść do ust
nie jesteśmy w stanie
od innych zależni
znów nazywani
zdrobniałym imieniem
z bezzębnym uśmiechem
ufający
że jeszcze przez jakiś czas
nie wyłączą nam
nocnej lampki przy łóżku
zostawiając samych
z czyhającym w szafie
naftalinowym strachem
...
...