Stoję na peronie
załamałam dłonie
i w jesiennym niebie
wzrok mój jasny tonie
Jeszcze na mej skórze
zapach twego ciała
a znowu tęsknota...
Bez pytań rozmowy
bez granic czekanie
mój chaos i lęki
twoje wybaczanie
Co świt to strach nowy
W myślach wciąż Twe ciepło
choć w oczach rozstanie
Bliski, a daleki...
A we mnie pytanie:
Czy za dni znów -dziesiąt
na takim peronie
będę w słońcu wiosny
załamywać dłonie...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz