niedziela, 28 lipca 2013

W cieniu klonowych liści...

---Z miłością jest jak z menu w tanim barze - niby wiesz co zamawiasz i jak to ma smakować, a
dostajesz coś, co jest fantazją bądź odważną wizją nieliczącego się z nikim kucharza...
---
Łatwiej jest myśleć niż pisać. Myśli są ulotne. Bywa, że nie zostawiają śladów.
Słowa są siłą. Niczym szpilki wbijają się w pamięć i pozostają w umyśle. Bywa, że na zawsze.

Zbyt często powtarzane tracą swe brzmienie, przestają oszałamiać i unosić. (Może dlatego tak rzadko mówię: kocham?)

Czy łatwiej jest kochać z bliska?
O, tak! Dotyk, chemia, ciepło, wspólnota, doświadczanie, bliskość. Jak łatwo wtedy trwać, walczyć z codziennymi troskami. Jak prosto wtulić się w ukochane ramiona i zwyczajnie być.
Jak łatwo pomylić miłość z zauroczeniem kiedy jest się obok.
Bliskość bywa złudna.

Czy łatwiej jest kochać z daleka?
O, tak! Tęsknota, oczekiwanie, nadzieje, pragnienia. Jak łatwo wtedy marzyć! Jak prosto wierzyć, że wszystko się uda, że nic nie stanie na drodze miłości.
I jak łatwo pomylić wyobrażenie o człowieku z realnym człowiekiem.
Odległość bywa złudna.

Co znaczy kochać? Chyba tak zwyczajnie:
Zapytać siebie, czy odeszło już "ja", a przyszło "my". Sprawdzić czy dobro drugiego człowieka, jest ważniejsze od mojego. Poznać odpowiedź na pytanie: Czy oddam wszystko (nawet odejdę) dla szczęścia drugiej osoby? Obudzić się w środku nocy, by zbadać pierwszą swoją myśl i ostatnią przed zaśnięciem. Wiedzieć, że gdy tego kogoś zabraknie, ziemia się zatrzyma, słońce zgaśnie, a z atmosfery na zawsze zniknie tlen. I tyle. The end.
Brak Ciebie - brak tlenu - brak mnie. Nie przez tlen. Przez Twój niebyt. Brak mnie.

Umieć kochać. Trafić właściwe danie, we właściwym menu, w odpowiednio zaopatrzonej restauracji z domyślnym kucharzem. Nie szukając. Ot tak, po prostu. Jak szóstkę w totka na półtrzeźwo. Zdarza się, choć rzadko. Ale zdarza.

Warto w to wierzyć. I czekać. W cieniu klonowych liści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz