chciało.
Wchodząc do pokoju rzuciła okiem na fotel. Trwał jak zawsze na swoim miejscu. Zakurzony, lekko przetarty.
"Hej" - powiedziała i poszła pod prysznic.
Robiąc kolację zastanawiała się na kolorem jutrzejszej sukienki i figlarnymi ognikami w oczach Janka z działu kadr. Uśmiechała się do swoich myśli.
- Z ogórkiem wolę...
- Ok.
Jeszcze kilka słodkich wspomnień przed zaśnięciem. To był dobry dzień. Ekscytujący, bo chyba jednak ten Janek coś do niej czuje...
Nie ma się z kim tym podzielić. Przeżyje w sobie. Jak zawsze.
Późny wieczór.
Zerknęła w lewo. Fotel już spał. Smacznie pochrapywał.
Jak to się stało? Że się tak zmienił, wytarł, wyblakł?
Kiedyś miał barwę i zapach wystawy. Błyszczał i cieszył. Z przyjemnością przymierzała się do niego i wpasowywała w kształt jego ramion. Idealnie leżał.
Kilka razy śmiał mieć swoje zdanie. Zakrzyczała. Potem jeszcze próbował coś wywalczyć płaczem, czy obrażaniem się, ale przegrywał z jej uporem. Poddał się.
Z przegranym się nie pertraktuje. Nie rozmawia. Strata czasu!
Ustawiła go w kącie. Wygodny jest, więc nie wyrzuci. Ale nudny. I jakoś tak nie pasuje już do jej nowoczesnego wystroju.
Ale...
Nie pozbędzie się go, bo nie ma już miejsca w piwnicy. Pełno w niej starych foteli, tak samo pożółkłych, pachnących dawnymi dobrymi czasami i wylewanymi w obicia łzami...
Przeszłość.
Kolekcjonerka foteli zaśnie spokojnie. Nie martwi się o jutro. Bo jutrzejszy dzień, będzie tak samo jej i tylko jej, jak dzisiejszy.
Fotelom nie opowiada się o sobie. Czasem się w nich siada, by powspominać i porównać.
Może go kiedyś wymieni. Na lepszy model.
Może...
Póki co jak co sobotę odkurzy, ustawi pod odpowiednim kątem i zapomni na kolejne siedem dni.
Prawie idealny. Nawet ta tapicerka niczego sobie, choć zieleni od dawna nie lubi.
Znośny.
Szkoda tylko, że chrapie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz